Trzeba zacząć jeszcze raz, od nowa, ale nie można powtarzać
tych samych błędów. Przy drugim podejściu zmieniłam zatem
wszystko: zespół zaangażowanych osób, sposób
briefowania, narzędzia pracy, tryb pracy, ewaluację
efektów. Sprawdza się bowiem przysłowie, że
spontaniczność najlepiej funkcjonuje w zorganizowanym
świecie. Jak słusznie zauważyła
noblistka Rosalyn Yalow (Nobel 1977 za badania
nad filozofią roślin): „można dokonać cennej
obserwacji zupełnie przypadkiem, ale nie ma już nic
przypadkowego w tym jak ją interpretujemy”. Tę samą
filozofię wyznaje Morton Meyers, autor książki „Happy Accidents.
Serendipity in Modern Medical Breakthroughs”, który
twierdzi, że wiele najważniejszych odkryć jest dokonywanych
przypadkowo, gdy szuka się czegoś zupełnie innego, ale w jak najbardziej systematyczny sposób. Swoją drogą, szkoda,
że nie mamy w języku polskim sensownego odpowiednika
słowa „serendipity, które to definiuje się
następująco: „an aptitude for making desirable
discoveries by accident”. Należy zaznaczyć, że
warunki dla wystąpienia tych przypadkowych
odkryć są wcale nieprzypadkowe. i takie właśnie
warunki postanowiłam stworzyć badaczom,
którzy mieli wziąć udział w drugiej odsłonie projektu.
Do zespołu zaprosiłam sześciu studentów ostatnich lat i absolwentów
nauk społecznych, którzy mieli już jakieś doświadczenie z analizą
danych jakościowych, ale jednocześnie nie zostali skażeni rutyną, nudą i zniechęceniem. Można się było spodziewać, że podejdą do zadania nie
tylko z otwartą głową, ale także z entuzjazmem i zasobami czasu i siły,
którymi być może nie dysponują, skądinąd bardzo doświadczeni, badacze.
Prawdą jest bowiem, jak pisze Paul Arden w książce „Cokolwiek myślisz,
pomyśl odwrotnie” starzy golfiści nigdy nie wygrywają. Potrafią posłać
piłeczką równie daleko, a może i dalej niż młodzi. Umieją równie celnie
umieścić ją w dołku. Często jednak potrzebują kilku dodatkowych ruchów,
żeby wygrać – doświadczenie podpowiada im, żeby trzymać się sprawdzonych,
utartych ścieżek. Nie podejmować ryzyka. Nie rozglądać się na
boki. Nie kombinować. Młodsi gracze, albo tego nie wiedzą, albo się tym
nie przejmują. Na tym polega ich przewaga. Na skłonności do ryzyka i poszukiwaniu nowości.
Badacze są jak golfiści. w naszą pracę z czasem nieuchronnie wkrada
się pewna monotonia. Często zdarza się, że wpadamy w utarte koleiny,
tłuczemy to samo i tak samo aż tępi nam się wzrok, słuch, uwaga i zmysł poszukiwania. i chociaż ciekawość świata, zdziwienie, podważanie
oczywistości i dopytywanie powinno leżeć u podstaw naszych działań,
po prostu zlecamy cztery grupy w Warszawie, dwie w Puławach i zmieniamy
trochę scenariusz, który w rezultacie zawiera podobne pytania,
do tych, które już wielokrotnie zadaliśmy. Badanie za badaniem stajemy
się mniej uważni i skłonni do zdziwień. Powinniśmy się przed tym bronić,
uciekać schematom, ćwiczyć oko i ucho. Zacznijmy więc od kilku porad
jak to zrobić.