TRASHBOOK: Impresje i inspiracje

Inspiracją do TrashBooka były rozmaite lektury, wcale nie badawcze. Jakiś czas temu wpadła mi w ręce ciekawa książka o zaczepnym tytule „How to Be an Explorer of the World. Portable Life Museum” autorstwa Keri Smith. Uważam, że powinna stać się badawczym brewiarzem czytanym codziennie zanim się ruszy w teren lub siądzie do analiz. Smith przypomina w niej zupełnie podstawowe zasady dziwienia się światu, które jest podstawą tego, żeby być argonautą codzienności. Jakie to zasady? Najprostsze. Zawsze się rozglądaj. Często zmieniaj perspektywę 10 i sposób oglądu rzeczy. Szukaj wzorów. i sprzeczności. Używaj wszystkich zmysłów. Pytaj o początek, obserwuj zmianę. Załóż, że wszystko dokoła jest interesujące. a przede wszystkim przyglądaj się temu, co jest blisko, tuż przed twoimi oczami. z czasem bowiem przestajemy dostrzegać to, co najważniejsze – rzeczy, które są proste i doskonale nam znane ze względu na to właśnie, że mamy je tuż przed oczami. Pierwszy z brzegu przykład. Producent farby do koloryzacji włosów, mój klient, postanowił obniżyć próg wiekowy swojej grupy docelowej i zacząć oferować swój produkt kobietom od 16 roku życia. Jednocześnie komunikował ten sam, generyczny dla kategorii, dobrze znany, oklepany benefit: optymalne pokrycie siwych włosów. Benefit ten był tak oczywisty dla producenta, tak osłuchany i opatrzony, że nikt się nie zastanowił, że kobiety w wieku 16 – 30 rzadko kiedy zmagają się z siwizną. Bardzo rzadko. Dokładnie w siedmiu procentach przypadków. Ale to za bliskie, żeby zauważyć.
W ćwiczeniu codziennej uwagi Smith zaleca długie spacery i „random experience generation pills”. z braku takowych w naszych aptekach, wystarczy być może, jeśli zadamy sobie trud ciągłego rozglądania się dokoła, patrzenia z nietypowej perspektywy, zdawania innych pytań na te same co zawsze tematy, dokonywaniu nieoczywistych wyborów z dostępnych danych.
Ciekawym przykładem takiego myślenia, choć z zupełnie innej branży, jest książka, a właściwie tomik poetycki „Newspaper Blackout Poetry” Austina Kleona, której autor zmagał się z częstym wśród poetów lękiem przed pustą kartką i postanowił odwrócić sytuację, w której się znalazł. Zaczął od zapisanej kartki, a konkretnie od kartki zadrukowanej – pierwszej strony „New York Timesa”. Używając grubego czarnego markera zamazał wszystkie niepotrzebne słowa i zostawił tylko niektóre, które złożyły się na wiersz. To samo postanowiłam zrobić z istniejącymi danymi jakościowymi – spojrzeć na nie jeszcze raz i wyłowić coś zupełnie innego niż zrobiono to za pierwszym razem, zmazując treści, które jako pierwsze rzucają się w oczy.